środa, 27 października 2010

idylla?


W życiu trudno o idyllę, ale to chyba dobrze, bo permanentna szczęśliwość może zabić każde uczucie :) Ważne by było dobrze mimo problemów, które życie przed nami stawia. My stoimy chyba przed kolejnym ważnym życiowym wyborem, ale wierzę, że dzięki mojemu uporowi (czasem oślemu) i pragmatyzmowi mojego Męża wybierzemy drogę właściwą :)

A póki co powstały dwie kartki na zamówienie dla mojego Brata, którego koleżanki obchodząw najbliższych dniach urodziny. Ponieważ dziewczyny w mojej pamięci funkcjonują jako towarzyszki zabaw z czasów dzieciństwa mojego i braci w najwspanialszym miejscu świata - domu dziadków. Wybierając papiery z mojej "ogromnej" kolekcji :) W ręce wpadła mi Idylla. Może to dobrze, żeby przynajmniej w ten sposób znowu ożyły wspomnienia z dziecięcego raju :)

U mojej babci nigdy w ogrodzie nie było róż, ale za to peonie i astry już nigdzie nie były tak piękne :) A czerwony barszcz czy zsiadłe mleko tak pyszne :) Chyba się troszkę rozczuliłam :)

Wracam do etyki pielęgniarskiej, bo jak się mamę wysłało do szkoły to trzeba pomagać :) Słonecznego dnia i choć kilka stopni więcej życzę odwiedzającym (o ile takowi są:) i sobie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każde Wasze słowo:)