Za oknem... każdy widzi, zdjęć dobrych nie da się zrobić zwłaszcza, że 2 tydzień jestem na zwolnieniu i Mąż nie pozwala mi się z łóżka ruszyć. Najpierw był wirus a teraz oskrzela :( I jak tu się nie denerwować? Bilety na jutrzejszy koncert czekają już 1,5 miesiąca, a ja co?? Znowu nie mogę iść :( Teraz szybko trzeba znaleźć chętnego żeby poszedł za mnie bo tanie nie były i szkoda żeby w szufladzie leżały niewykorzystane. Dobrze, że przynajmniej T się będzie cieszył :)
A tym czasem ja coś tam produkuję bo tworzeniem trudno to nazwać, ale co tam liczy się przyjemność :) Dziś na tapecie prezenty gwiazdkowe dla Poli:) Najbardziej bezkrytycznej osoby wobec mojej twórczości :) i to od lat gdy o scrapbookingu nikt z nas nie słyszał.
Filcowe ubranko na telefon w morsko-błękitnym kolorze nie do końca oddanym na zdjęciu w tę piękną, deszczowo-wietrzną pogodę oraz pudełko na drobiazgi. Tym razem już bardzo solidne (poprzednie nie przeżyło transportu przez pocztę polską i straciło denko). A oto juak prezentują się razem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każde Wasze słowo:)